Archiwum grudzień 2018


W poszukiwaniu krainy Św. Mikołaja. Odc....
Autor: mariuszogieglo
01 grudnia 2018, 18:25

W poszukiwaniu krainy Św. Mikołaja 
(część 1)

Maja, Julia i Michał byli rodzeństwem. W ten przedświąteczny wieczór siedzieli w swoim pokoju i układali najwymyślniejsze budowle z klocków. Zamki, restauracje, domy i co im tam tylko przyszło do głowy. 
W kuchni położonej na wprost pokoju dzieci krzątała się ich mama, Karolina. Z radia położonego na kuchennym blacie dobiegały dźwięki gwiazdkowych przebojów. Bing Crosby, Dean Martin, Shakin' Stevens, Cliff Richard przy dźwiękach bożonarodzeniowych dzwoneczków rozprawiali o magii Świąt Bożego Narodzenia. 
Mama podśpiewując sobie kolejny refren "Jingle Bells" wkładała właśnie do piekarnika kolejną porcję smakowicie wyglądających pierników gdy nagle do mieszkania wdarł się podmuch zimnego powietrza. Otwarły się drzwi a w nich stanął Karol, ojciec rodzeństwa - mąż Karoliny, który właśnie wrócił z pracy. "Kochani wróciłem", krzyknął. Na te słowa dzieci natychmiast wybiegły ze swojego pokoju i pobiegły uściskać tatę.  
Po gorącym powitaniu ze swoimi pociechami Karol wszedł do mieszkania. Wszedł do kuchni, pocałował żonę w policzek i usiadł przy stole. "Czuć już Święta", stwierdził z tęsknotą w głosie. "Oj tak", potwierdziła Karolina, która nie przestawała nucić sobie kolęd dobiegających z radiowego głośnika. "Kochanie", zwrócił się Karol do żony. "A nasza choinka i bombki? Czy to nie czas by już ustawić ją w salonie?". "Byłoby cudownie", odparła zachwycona Karolina. "Dzieci napewno się ucieszą. Wiesz jak uwielbiają stroić drzewko na Święta". 
Karola nie trzeba było już dłużej przekonywać. Kochał Święta Bożego Narodzenia ponad wszystko i była to ta część roku na którą czekał z utęsknieniem przez całe dwanaście miesięcy. 

Nie utrwało więcej niż kilka chwil gdy Karol ubrany już w stare spodnie i lekko przetartą kurtkę, którą nosił głównie podczas wykonywania przydomowych prac, stanął w drzwiach dziecięcego pokoju. "Julka, Maja, Michał", zwrócił się do dzieci. "Ubierajcie się. Idziemy na strych. Trzeba przynieść choinkę i ozdoby". Dzieciaki aż podskoczyły z radości słysząc te słowa. Wyprawa na strych to było coś! Z racji młodego wieku rodzice nie pozwalali im tam zapuszczać się samym. Mogli udawać się tam tylko raz w roku, właśnie przed Świętami Bożego Narodzenia. Nic więc dziwnego, że w ich dziecięcych głowach narosło wiele niestworzonych historii na temat tego co znajduje się na strychu lub co gorsza... kto go zamieszkuje... Swoimi poglądami na ten temat najczęściej wymieniali się przed snem co powodowało bezsenność nie tylko któregoś z rodzeństwa ale także jednego z rodziców, który musiał ich uspakajać. W każdym razie, magia strychu na którym Karol trzymał choinkę była obecna w umysłach Mai, Julki i Michała (prawie) od zawsze...

Zgrrzzyt.... Drzwi prowadzące na strych otwarły się ze zgrzytem niczym wrota prowadzące to tajemniczej komnaty na starym zamku. Pierwszy na spowitą w ciemnościach klatkę schodową wszedł Karol. Ręką wymacał na ścianie włącznik i zapalił światło. Teraz na schody prowadzące na strych padała blada poświata podobna do tej jaką daje zapalona pochodnia dzierżona w rękach nieustraszonego rycerza zdobywającego wysoką basztę w celu uwolnienia z niej pięknej księżniczki. 
Za swoim ojcem, obserwując każdy jego krok, podążały w szeregu dzieci. Najpierw najmłodsza Julka, za nią Maja. Ten niezwykły świąteczny pochód zamykał Michał. Cała czwórka szła w absoultnej ciszy. W zasadzie byli tak cicho, że słychać było tylko delikatne uderzenia stóp o betonowe schody, oddechy i... dobiegające z kuchni dźwięki świątecznych piosenek, których słuchała Karolina. 
Po pokonaniu dwudziestu schodów oczom dzieci ukazało się miejsce, które przez cały rok było tematem ich rozmów - strych. Duży, ciemny, szary pełen różnych przedmiotów, z których każdy miał swoją historię (a dla dzieci mógł być kolejną fantastyczną historią). "Dawno tu nie byłem", powiedział Karol. Ale dzieci zupełnie nie zwróciły na to uwagi. Stały krok za swoim tatą i przyglądały się temu tajemniczemu pomieszczeniu. I dopiero po dłuższej chwili Karol, wyrwany z zadumy stwierdził: "dobrze, szukamy choinki. Po to tutaj przyszliśmy". 
Najpierw niepewnie a później już bardziej ochoczo dzieci rozbiegły się po całym strychu znikając wśród stosów różnych przedmiotów - starych dywanów, komód, szaf, szuflad z dokumentami i rzeczy, których zastosowania nie znam. "Mam", krzyknęła Julia stając obok kartonowego pudełka z którego wystawały zielone gałązki. "Brawo Julcia!", pochwalił córkę Karol. "A ja znalazłam ozdoby. Są tutaj!", krzyczała podekscytowana Maja. I tylko Michał przepadł bez śladu... Nigdzie go nie było. "Michał, gdzie jesteś?", zaczął niepokoić się Karol, który chciał już schodzić z drzewkiem do mieszkania. W odpowiedzi usłyszał... ciszę. "Michał! Michał! Michał!", krzyczały dziewczynki. Cisza robiła się przerażająca. Przecież nie mógł się zgubić na strychu. Tajemnicze przejścia istnieją tylko w bajkach... Co się z nim stało? 
Atmosfera stawała się coraz bardziej nerwowa. To miało być tylko zwykłe wyjście po choinkę. "Dziewczynki, wracajcie proszę do mamy", zwrócił się Karol do córek odprowadzając je w kierunki klatki schodowej. "Ja tu zostanę dopóki Michałek się nie znajdzie". Siostry wystraszone z załzawionymi oczkami przytaknęły i zaczęły kierować się ku wyjściu. I wtedy cała trójka usłyszała dziwny szelest. Coś jakby ktoś wpadł właśnie w stertę papierów. Odgłosy dobiegały z drugiego końca strychu. 
Nie czekając na zgodę taty ani na decyzję siostry Maja wyrwała naprzód krzycząc - "Michał! Znalazłeś się!". 
Istotnie. To był Michał, który słysząc wołania zaczął biec w kierunku rodziny i przepadł przez stos archiwalnych magazynów, które kolekcjonował jego dziadek Maurycy, tłukąc przy tym kolano. Pomimo tych obrażeń wyglądał jednak na bardzo podekscytowanego. "Co się stało", zapytała Maja. "Gdzie ty byłeś? Szukaliśmy cię". "Wszystko Wam opowiem jak zejdziemy na dół. Znalazłem coś... coś dziwnego", wyszeptał na ucho siostrze, która pomogła mu podnieść się z podłogi.

Kilkanaście minut później rodzeństwo w komplecie było już na powrót w mieszkaniu. Wraz z nimi Karol, który bezpiecznie dostarczył ze strychu karton z choinką.   

CDN.